Tczew

           POCZĄTKI  KRÓTKOFALARSTWA NA TERENIE TCZEWA

 

SP2KJB  to eterowy znak pierwszej radiostacji Klubu Łączności przy ZP LOK w Tczewie. Klub powstał w 1959r, zakończył działalność w1967r. Swoje wspomnienia z początków istnienia klubu  przedstawia Stanisław Leszczyna, SQ2EEQ (ex SP2BUQ)

     W połowie 1957 roku z drewnianego baraku przy ul. Lecha 10 (w tym miejscu obecnie stoi budynek mieszkalny Państwowej Straży Pożarnej) przeprowadzano mieszkańców do nowych mieszkań, a swoją siedzibę zyskał w tym miejscu Zarząd Powiatowy Ligi Przyjaciół Żołnierza (LPŻ). Zadaniem tej organizacji było przygotowywanie młodych ludzi do odbycia zasadniczej służby wojskowej. W części pomieszczeń baraku, tej od ul. Kopernika, adoptowano istniejące pomieszcenia mieszkalne na potrzeby warsztatu samochodowego i na dwie salki wykładowe  przeznaczone do bezpłatnego szkolenia kierowców dla wojska* spośród  poborowych i rezerwistów. 

     W pozostałych pomieszczeniach mieściły się biura ZP LPŻ, a także magazynek broni sekcji strzeleckiej. Nieco później w związku z dodatkowymi potrzebami zgłaszanymi przez wojsko w dwóch pomieszczeniach baraku, z wejściem od ul. Lecha powstał Klub Łączności LPŻ (1959), którego zadaniem było przygotowanie poborowych do pełnienia służby w wojskach łączności.  Jedną z sal, przygotowaną do odbywania w niej kursów prawa jazdy, wyposażono w urządzenia i instalację do nauki telegrafii Morsa. Do stolików  zamocowano klucze telegraficzne od radiostacji RBM-1, założono instalację słuchawkową, na stoliku wykładowcy ustawiono łącznicę i generator znaków Morsa, i w ten sposób umożliwiono prowadzenie nauki nadawania i odbioru radiowego sygnałów Morsa dla 16 kursantów jednocześnie.   

      Kierownikiem Klubu Łączności, i powstałego równolegle Radioklubu  był pan Jan Szarmach, zaangażowany w swoją pracę trzydziestolatek. Z wykształcenia elektryk, po odbyciu służby wojskowej znakomity telegrafista i łącznościowiec, okazał się świetnym organizatorem  i co ważne, posiadał też bardzo dobrą umiejetność pracy z młodzieżą.  

     Radiotechniką (tak się to wtedy określało) zainteresowałem się dość wcześnie, niemały był w tym udział  starego Telefunkena i pozwolenia rodziców na zaglądanie do jego środka. W efekcie jedyną szkołą, która mnie interesowała po ukończeniu szkoły podstawowej było gdańskie Technikum Łączności. We wrześniu 1960 r. rozpocząłem w nim naukę; wcześniej, w lipcu zgłosiłem się do ZP LPŻ na rozmowę z panem Janem, kierownikiem Klubu Łączności.

     Pan Jan opowiedział mi o  nowopowstałym Radioklubie, zamierzeniach na przyszłość, pokazał tzw. licencję radiostacji klubowej SP2KJB, która mizernie wyposażona, ale już istniała, wyposażenie warsztatu radiowego, kilka przyrządów pomiarowych nieznanych mi wtedy zupełnie, ale budzących zrozumiały podziw i szacunek i to wystarczyło, aby pomieszczenia radioklubu stały się niebawem na kilka lat moim drugim domem. Początkowe krótkie spotkania przekształciły się w wielogodzinne. Po niedługim czasie (i po rozmowie p. Jana z moimi rodzicami)  otrzymałem własne klucze do radioklubu, gdzie już całkiem serio  dysponujac bardzo skromnym, ale nieporównanie lepszym od domowego mechanicznym zapleczem warsztatowym i aparaturowym mogłem realizować się w swoim hobby.  

     Przychodziło wówczas do radioklubu kilku  starszych kolegów, m.in. Rysiek Storma, Rysiek Zeman i Jurek Girgel, którzy wykonywali na płytach z tekstolitu o wymiarach nieomal metr na metr ciekawe i trudne jak na tamte czasy, działające makiety odbiorników radiowych, służące w liceum, które właśnie kończyli, jako pomoce naukowe.  Makiety te budziły ogólny podziw;  po dwóch latach sami już wykonywaliśmy podobne, stanowiły pomoce szkoleniowe w radioklubie. Piszę wykonywaliśmy, bo po mniej więcej roku, będąc już tzw. społecznym kierownikiem radioklubu, zachęciłem kilku moich szkolnych kolegów (Stefan Mrozek, Andrzej Biały, nieco później Zenon Odya i in.)  do wstąpienia do radioklubu.

     W połowie 1962r.,  po transformacji LPŻ w Ligę Obrony Kraju nawiazaliśmy bliskie kontakty z radioklubem wojewódzkim ZW LOK w Gdańsku, dzięki czemu doposażono tczewski radioklub w  nową radiostację i instalacje antenową z uziemieniem oraz części i podzespołów do naprawy i budowy nowych urządzeń. Olbrzymia w tym wszystkim zasługa naszego etatowego kierownika Klubu Łączności, pana Jana Szarmacha.

     Klub SP2KJB, jak i inne kluby lokowskie w Polsce w tamtym czasie,  korzystał głównie ze sprzętu demobilowego, dostarczanego z Zarządu Wojewódzkiego LOK. Na wyposażeniu znajdowało się kilka radiostacji RBM1, 10RT, odbiorniki USP9, specjalistyczny sprzęt pomiarowo-kontrolny (m.in. gen. w.cz. do 30 MHz, mostek RLC, gen. m.cz., nowy grid-dip-meter prod. INCO do 40 MHz, profesjonalny przyrząd do badania emisji lamp elektronowych i in.) oraz zestawy części zapasowych do posiadanych urządzeń. W Klubie mieliśmy także, co nie było w tamtych czasach takie powszechne, sporą bibliotekę fachową, gdzie oprócz popularnych książek dla początkujacych znaleźć można było perełki w rodzaju pierwszych dostepnych w jezyku polskim podręczników z zakresu fal ultrakrótkich, czy wielotomowe niemieckie wydawnictwa serwisowe oraz czasopisma.

     Stosunkowo wcześnie, bo już w 1960 r klub otrzymał odbiornik komunikacyjny "z prawdziwego zdarzenia". Była to wielolampowa superheterodyna z pojedynczą przemianą częstotliwości o nazwie "Minerwa", pochodząca z powojennego demobilu niemieckiego, podobno z łodzi podwodnej. Ten ważący wiele kilogramów, doskonały jak na owe czasy odbiornik zbudowany był na świetnych, opracowanych w swoim czasie na potrzeby wojska niskoszumnych lampach serii "11" (metalowych), z kilkustopniowym wąskopasmowym wzmacniaczem w.cz. na EF11, przemianą na ECH 11/EBF 12, wielostopniową p.cz. i stopniem mocy na lampie EL 11. Mechaniczne i elektryczne filtry w torze p.cz/m.cz. umożliwiały precyzyjne strojenie i odbiór sygnałów z jakością niemożliwą do uzyskania w innych znanych nam wtedy odbiornikach.  

     Współpracujący z tym odbiornikiem panelowy nadajnik o mocy (w zależności od koloru anody, hi) ok. 50-80W, z zasilaczem na lampie rtęciowej i z amerykańską lampą końcową typu 807 w pięknej, morskiego koloru "młotkowanej" obudowie, powstał rok później w warsztatach ZW LOK w Gdańsku, a jego wykonawcą był znakomity konstruktor Innocenty Konwicki, SP2RO. Udało się wówczas popularnemu "Inkowi" zbudować dla nas bardzo stabilne VFO w układzie Clappa (3.5, 7, 14 i 21 MHz). Dzięki zastosowaniu w nim amerykańskich lamp demobilowych typu 6AC7 i dobrej kompensacji temperaturowej nasza stacja pracowała, jak na tamte czasy, wystarczająco stabilnie na ustalonej częstotliwości. Anteną wykonaną we własnym zakresie był popularny w tamtym czasie windom 40m. Głównymi operatorami stacji byli panowie Jan Szarmach i Zenon Cichosz, obaj znakomici telegrafiści. Wobec braku emisjii SSB (w tamtym czasie nieznanej wśród polskich amatorów) jedynie praca telegraficzna (CW) zapewniała przeprowadzenie dalekich łączności. Modulacja AM była przez nas  wykorzystywana głównie do łączności krajowych, lokalnych. Oczywiście, pod okiem instruktorów. Swoich licencji jeszcze nie mieliśmy.

     Ich uzyskanie przyspieszył wymóg posiadania  przez społecznego kierownika radioklubu, a taką funkcję pełniłem, tzw. licencji, nazywanej dzisiaj poprawnie "pozwoleniem radiowym". Zarząd Powiatowy LOK uzyskał zgodę przełożonych w Gdańsku na opłacanie składek członkowskich w Polskim Związku Krótkofalowców najpierw dla mnie, potem jeszcze dla dwóch kolegów i przystąpienie przez nas do egzaminu w jak najkrótszym czasie. Był to wtedy rok 1964, na Pomorzu okres bardzo dobrej współpracy PZK z Ligą Obrony Kraju, do egzaminu przystąpilismy półtora roku później. Nie szła nam ta nauka, trudności sprawiała przede wszystkim telegrafia. Oceniając to z dzisiejszego punktu widzenia, zawiodła metodyka nauczania – na egzaminie wymagano nadawania i odbioru w tempie 7 gr/min, w takim też (czasami niższym)  tempie uczono kursantów. Opóźniało to, czasami wręcz uniemożliwiało  naukę melodii znaków, ale my o tym nie wiedzieliśmy. Niestety, nasi instruktorzy chyba też nie... Dopiero 7 listopada 1965r., (zapamiętałem datę, bo to uroczyście wtedy obchodzona rocznica Rewolucji Październikowej, hi) udało nam się jakoś zdać wymagane egzaminy i po kilkunastu  dniach otrzymałem zezwolenie, ową jak mówiliśmy "licencję", na posiadanie urządzenia nadawczego kat. IV, o mocy doprowadzonej do anody stopnia końcowego nie większej niż 15W, z prawem pracy na wszystkich pasmach amatorskich. Otrzymałem także swój pierwszy znak  krótkofalarski,  SP2BUQ. Z samego egzaminu, który przeprowadzono w ZW LOK na ul. Kopernika w Gdańsku, niewiele pamiętam, poza straszliwą tremą i strachem przed oblaniem telegrafi, i gdyby nie pan Jasiu, hi... Musiałem zdać, bo taki był wymóg dla pełniącego wspomnianą wcześniej funkcję "społecznego kierownika radioklubu".

     Oprócz działalności operatorskiej, serwisowej i edukacyjnej w klubie prowadzono inne zajęcia - m. in. budowałem odbiorniki do "łowów na lisa". Podzespoły do takich prac pozyskiwaliśmy wtedy w dziwny sposób, np. tranzystory w.cz. do pierwszych stopni odbiornika na pasmo 3.5 MHz typu OC170 pochodziły z nowego, kupionego dla radioklubu za 720 zł w sklepie i rozebranego na części turystycznego odbiornika "Czar". Jako zawodnik klubu brałem udział w II MP LOK, które odbyły się w Skierniewicach (1963), zająłem wtedy X miejsce w paśmie 3.5 MHz. Na drugim paśmie, dwumetrowym (144MHz) nikt z klubu nie startował, bo nie mieliśmy jeszcze swojego odbiornika. Ówczesne odbiorniki na 144MHz były sporych rozmiarów, ważyły ok. 2 kg,  budowano je na bateryjnych lampach typu 1T4T, 1R5T i 3S4T stosowanych w popularnym radiu turystycznym "Szarotka". Do działania wymagana była oczywiście bateria żarzeniowa, składająca się z dwóch ogniw R-20 (po 2.30 zł sztuka) i oddzielna anodowa, właśnie z "Szarotki", o napięciu 67.5 V. Można ją było dość łatwo kupić, ale działała krótko, a kosztowała aż 49 złotych. Wydatek, jak na kieszeń ucznia w tamtym czasie, poza zasięgiem. Ogólnie rzecz biorąc, konstrukcja odbiornika UKF była znacznie trudniejsza, w klubie korzystaliśmy z wypożyczonych urządzeń przygotowanych w Gdańsku przez Inka SP2RO.

     W latach 62-65 członkowie  klubu startowali w popularnych wówczas Wojewódzkich Zawodach Radiomechaników LOK zajmując czołowe lokaty. W listopadzie 1965 roku, jak już wcześniej pisałem,  wszyscy trzej zdaliśmy pozytywnie egzamin na świadectwo uzdolnienia i otrzymaliśmy licencje krótkofalarskie, oraz znaki odpowiednio: Stanisław - SP2BUQ, Stefan - SP2BUL i Andrzej – SP2BUR.

     Młodzi członkowie klubu lubili też bardzo tzw. obsługę radiową imprez różnego rodzaju. Nie tylko pochodów, ale przede wszystkim częstych  i popularnych w owym czasie powiatowych rajdów motocyklowych, zjazdów  i imprez o charakterze sportowo - obronnym, gdzie rozstawieni w terenie utrzymywaliśmy przy pomocy radiostacji RBM1 łączność ze stanowiskami sędziowskimi lub punktami kontroli czasu. Czasami to się nawet udawało...

     Działalność klubowa i eterowa stacji SP2KJB zanikała stopniowo w latach 66-67 w związku ze zmianami kadrowymi i organizacyjnymi w tczewskim ZP LOK oraz podjęciem pracy i wyprowadzeniem się do Trójmiasta aktywnych członków klubu.

     Kierownik Klubu Łączności ZP LOK, organizator Radioklubu i pierwszy operator stacji klubowej SP2KJB w latach 1958-1966, pan Jan Szarmach na przełomie 1966/67r zwolnił się z pracy w LOK i przeszedł do pracy na stanowisku mistrza w Gniewskich Zakładach Elektronicznych T-20 w Gniewie.

     Powstały w tym samym miejscu (Lecha 10) na początku lat siedemdziesiątych klub SP2KFC przejął na krótko pomieszczenia i część wyposażenia po klubie SP2KJB; to już jednak zupełnie inna historia, mnie przy tym nie było...

 

Stanisław Leszczyna, SQ2EEQ (ex SP2BUQ)

 

 

We use cookies to improve our website and your experience when using it. Cookies used for the essential operation of this site have already been set. To find out more about the cookies we use and how to delete them, see our privacy policy.

  I accept cookies from this site.
EU Cookie Directive plugin by www.channeldigital.co.uk